poniedziałek, 13 czerwca 2016

#trzy.


  Musiałaś przyznać, że ciężko było cię zszokować czy zaskoczyć. Byłaś człowiekiem, który po obecnym świecie był w stanie spodziewać się dosłownie wszystkiego. Nie byłaś zszokowana kiedy gdzieś doszło do jakiegoś karkołomnego konfliktu, czy ktoś z celebrytów postanowił zmienić płeć. Byłaś prawie na wszystko przygotowana. No właśnie, prawie. Z całą pewnością nie wpadłabyś na to, co powiedział, a raczej o co spytał cię Tedd. Czy mogłaś to przewidzieć? Chyba powinnaś. Wiedziałaś, że traktował wasz związek szalenie poważnie. Miałaś pojęcie, że niemal celebrował ten związek i każdą chwilę spędzaną razem. Nie żebyś ty tego nie robiła, bo Tedd był dla ciebie szalenie ważny. Jednak nie przewidziałaś jednej rzeczy. Mianowicie tego, że jego czyny i gesty były niemym pytaniem o kolejny krok. A ty nieświadomie przyzwoliłaś mu na podjęcie go.
 -Jezu, Ted.. Ja...-nie potrafisz znaleźć kompletnie żadnych słów i wypuszczasz jedynie głośno powietrze z ust
 -Sophie, nie zmuszam cię żebyś odpowiedziała mi tu i teraz.-mówi wpatrując się w ciebie- Ale chcę, żebyś powiedziała, że pewnego dnia to zrobisz i twoja odpowiedź będzie twierdząca.-ściska twoją dłoń- Zrobisz to?
 -Zrobię, obiecuję.-unosisz kąciki ust ku górze, a już po chwili toniesz w jego ramionach. Czułaś się zdecydowanie bezpiecznie. Gdybyś mogła, tkwiłabyś tak do końca życia i o jeden dzień dłużej. Jednak twój ukochany nie planował poprzestać na obściskiwaniu. Już po chwili poczułaś smak jego miękkich ust na swoich. Całował cię tak, że momentami brakowało ci tchu, a w żołądku czułaś przyjemne ściskanie. To zdecydowanie było to. A przynajmniej tak właśnie ci się wydawało w tym momencie.
 -Sophie, wstawaj.-szturcha cię w ramie
 -Yhym.-mruczysz
 -Sophie, Carol cię zamorduje, wiesz o tym?-chichocze
 -Trudno.-wzdychasz cicho obracając się na drugi bok
 -Wiesz, nie wyganiam cię, ale dzwoniła do ciebie ze sto razy, a także do mnie, grożąc mi.-ciągnie wciąż rozbawiony
 -Och, już dobra, wstaję.-marudzisz przechodząc w międzyczasie do pozycji siedzącej. Prostujesz się, po czym spoglądasz przez ramię na Tedda. Marszczy nos w charakterystyczny dla siebie sposób, przeglądając przy tym coś na telefonie. Zdecydowanie lubiłaś na niego patrzeć. Tak bardzo cię to pochłonęło, że nawet nie zauważyłaś kiedy przyłapał cię na podglądaniu.
 -Kocham ten uśmiech.-mówi nie odrywając od ciebie wzroku
 -Tylko go?-spoglądasz na niego kokieteryjnie
 -Sophie, kocham cię całą.-mówi ściszając głos- I chcę żebyś o tym pamiętała, zawsze.-gładzi kciukiem twój policzek- Nie ważne czy będę obok ciebie, w Afganistanie czy w supermarkecie. Zawsze cię będę kochał.
 -Wiem to.-uśmiechasz się- Też cię kocham Tedd.
 -Liczyłem na taką odpowiedź.-składa krótki pocałunek na twoich ustach- A teraz musimy się naprawdę zbierać.
  Po tym poranku byłaś cała w skowronkach. Dosłownie nic nie było w stanie zniszczyć twojego dobrego samopoczucia. Nawet apodyktyczna matka, wydzierająca się na ciebie dlatego, że nie wróciłaś na noc do domu. W swoim dramatycznym monologu prawdopodobnie starała się dać ci szlaban, ale chyba zapomniała, że skończyłaś już dwadzieścia jeden lat i nie miała nad tobą większej kontroli. A już na pewno nie miała u ciebie autorytetu. Szczerze mówiąc sama się sobie dziwiłaś, że nie trzasnęłaś jeszcze drzwiami, wrzeszcząc, że jej nienawidzisz bo zniszczyła ci życie i nie zniknęłaś z jej pola widzenia raz, a porządnie. Wiedziałaś jednak, że musiałaś zostać. Była w zasadzie jedyną rodziną jaką miałaś. Ojciec mieszkał w Kanadzie ze swoją nową rodziną i choć miałaś z nim całkiem poprawne kontakty, nie zamierzałaś zwierzać mu się ze swoich problemów i życia. Owszem, w twoim życiu byli jeszcze Tedd, Thomas i Steph, ale i tak nadużywałaś do granic możliwości tych przyjaźni.
 -Wyleciałaś już w kosmos, czy jeszcze jesteś chwilę i dasz się wyrwać na jakieś niezdrowe żarcie i obgadywanie facetów?-słyszysz głos Steph
 -Dla ciebie zawsze znajdę czas.-uśmiechasz się, a ona w odpowiedzi patrzy na ciebie jedynie badawczo. Zaczynasz się o nią martwić, bo milczała zbyt długo jak na tak wielką gadułę, jaką była. Postanowiłaś dać jej pięć minut, a potem przystąpiłaś do wywiadu środowiskowego.
 -Steph, mów o co chodzi bo milczysz za długo. Gdybyś nie oddychała, pomyślałabym, że umarłaś.-chichoczesz
 -No właśnie nie wiem, to ty jesteś jakaś taka podjarana.-bada cię wzrokiem- Co brałaś i dlaczego się nie podzieliłaś Sophie?
 -Brałam to co zawsze, a wybacz, chłopakiem się nie dzielę, nawet z najlepszą przyjaciółką.-odpowiadasz jej
 -Wyduś to z siebie, co ci tam powiedział, że wyglądasz jak naćpana od rana.
 -Tedd zapytał czy za niego wyjdę.-mówisz wprost
 -O kurwa.-wypowiada niemal natychmiast- Jezu, zgodziłaś się?-pyta z nutą przerażenia w oczach
 -Nie.-odpowiadasz- Jeszcze nie.-prostujesz
 -On się całkowicie załamie, masz tego świadomość?
 -O czym ty mówisz Steph?-marszczysz czoło
 -Sophie, ty naprawdę nic nie wiesz?-niemal się burzy- Może i Thomas ci mówi, że wszystko w porządku, ale ten wasz związek w niego uderzył.
 -A może powinnam wierzyć w jakieś durne plotki i wyobrażenia?-podnosisz ton głosu
 -Uspokój się wariatko.-studzi twoje emocje- Kojarzysz Amy Cartier?
 -To ta, którą nazwałaś puszczalską po jakiejś imprezie bo odbiła ci chłopaka?-dopytujesz, a ta kiwa jedynie głową potwierdzając twoje słowa.- Co z nią?
 -Thomas się z nią przespał.-gdy wypowiada te słowa, niemal dławisz się pitą właśnie kawą.
 -To niemożliwe.-kręcisz głową
 -No właśnie możliwe.-ciągnie- Widziałam ich Sophie i nie wyglądali na znajomych.
 -No cóż, może jest szczęśliwy?
 -Wcześniej spał z Judie McEvans i ponoć z Jessicą Eanis i Emily Olson.
 -Prowadzisz rejestr jego panienek?-chichoczesz
 -Nie muszę.-odpowiada- Zaczynają krążyć na ten temat legendy.
 -A jaki to ma związek ze mną?
 -Taki, że to się zaczęło kiedy zaczęliście się spotykać z Teddem.
 -Nie wierzę w to, z resztą jest dużym chłopcem, może robić co chce. Nie zamierzam go rozliczać z tego, ile lasek już zaliczył.-wzruszasz ramionami
 -Gdybym była tobą, wydłubałabym każdej oczy.-dodaje po chwili-Ale to ja.-uśmiecha się, gdy gromisz ją spojrzeniem.
  Tego wieczoru nie porusza już swojego ulubionego tematu, czyli Thomasa. Jednak jej słowa wystarczyły, byś naprawdę zaczęła się o niego martwić. A do tego zastanawiać jakim cudem mogłaś się nie zorientować? Ostatnio nie miał za wiele czasu dla ciebie, ale sądziłaś, że to raczej przez studia i nieustanne mecze i treningi. W życiu nie pomyślałabyś, że Thomas, którego znałaś był zdolny do takich rzeczy. A może to były tylko durne plotki? Z drugie strony, czy naprawdę powinno cię aż tak obchodzić? Miałaś w głowie totalny mętlik. I była chyba tylko jedna osoba, która mogła go rozwiązać.
 Jak się okazało, rozwiązywanie go w akurat tym momencie nie było dobrym pomysłem. Telefon odebrała jakaś dziewczyna, a kiedy po chwili go przejął, byłaś niemal bardziej niż pewna, że był po jakiejś dobrej imprezie. Z resztą nie miałaś za bardzo ochoty żeby myśleć po czym był. Po prostu zakończyłaś połączenie.
 W zasadzie wyparłaś tę sytuację z pamięci do chwili, w której zobaczyłaś go rano. Tak jak miał w zwyczaju, nadmierne upojenie alkoholowe zabijał przez bieganie. Musiało go być wiele, bo wyglądał jakby wyszedł właśnie spod prysznica. I na twoje nieszczęście, ujrzał cię w chwili, której to stwierdziłaś.
 -Cześć Phi.-mówi- Dzwoniłaś i..
 -Nieważne.-odpowiadasz mu
 -Skoro dzwoniłaś o tej porze, to chyba musiało być ważne.-nie ustępuje
 -Po prostu chciałam się czegoś dowiedzieć, a raczej potwierdzić to, co teraz słyszę.
 -Sophie, po prostu to powiedz.
 -Cóż, słyszałam, że.. dość często zmieniasz dziewczyny. Jeśli rozumiesz, co mam na myśli.-spoglądasz na niego kątem oka
 -I chcesz żebym zaprzeczył?
 -Chcę żebyś mi powiedział prawdę Thomas, tylko prawdę.-wzdychasz
 -W tym jest trochę prawdy, nie będę tego ukrywał.-wzrusza ramionami
 -Dlaczego?-wypalasz- Dlaczego to robisz? Nie sądziłam, że jesteś tego typu chłopakiem.
 -Po prostu.-mówi z obojętnym wyrazem twarzy
 -Zmieniłeś się.-zatrzymujesz się i patrzysz na niego
 -Nie Sophie, wciąż jestem taki sam.-kręci głową- To ty zmieniłaś priorytety i przewartościowałaś swoje życie w ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy.
 -Słucham?-nie wierzysz w to co słyszysz- To ty mnie odtrącasz. To ty nie chcesz mieć z nami kontaktu, nie my z tobą.
 -A po co mam go mieć? Mam siedzieć i czuć się jak piąte koło u wozu?-patrzy ci prosto w oczy- Dokonałaś wyboru Sophie i ja go szanuję.-kiwa głową- I dlatego właśnie się odsunąłem. Żeby dać wam przestrzeń i możliwość życia. Wspólnego życia.
 -Dlaczego mówisz tak, jakbyś był jakimś zbędnym dodatkiem?
 -Bo tak się czuję i tak jest.-mówi pewnie- Zrozum, czułem się między wami jak nieproszony gość. Naszej przyjaźni już nie ma i nie mam wam tego za złe. Takie rzeczy się dzieją, muszę jakoś z tym żyć.
 -Więc po prostu zakończysz blisko piętnaście lat przyjaźni, tak po prostu?-mówisz czując łzy w oczach
 -Jesteście dla mnie ważni, ale tak właśnie będzie lepiej dla naszej trójki.-wzdycha- Chcę żebyś była szczęśliwa. A wiem, że jeśli się nie odsunę, to nie będziesz, bo po tym wszystkim między nami już nigdy nie będzie tak samo. Nigdy już nie będzie naszej trójki.
 -Thomas, nie chcę cię stracić.-patrzysz na niego, mając wrażenie, że zaraz się rozkleisz
 -Wiem maleńka, ale tak musi być.-ścisza głos, zakładając kosmyk twoich włosów z ucho- Tak będzie lepiej dla nas wszystkich.
 -Nie będzie. Nie dla mnie.-wzdychasz cicho
 -Poradzisz sobie z tym, masz Tedda.-uśmiecha się nikle wciąż patrząc ci prosto w oczy- Jesteś dla mnie szalenie ważna Phi, ale to jemu jesteś potrzebna. To on jest facetem, którego powinnaś uszczęśliwić.-dotyka palcami twojego policzka po czym przytula cię do siebie. Nie obchodzi cię to, że chwilę temu wyglądał jakby przebiegł co najmniej maraton. Po prostu przytulasz się do jego torsu i z trudem powstrzymujesz się przed wybuchnięciem płaczem. Bo to był chyba właśnie koniec waszej relacji. A już na pewno przyjaźni. Czułaś się w tym momencie, jakby ktoś rozrywał ci serce na miliony małych kawałeczków. Tak bardzo nie chciałaś go stracić, ale musiałaś na to pozwolić. Musiałaś wierzyć jego słowom, że tak właśnie będzie lepiej.
 -Myślę, że powinnaś już iść.-dodaje cicho, całując cię w czubek głowy- Bo jeśli nie pójdziesz, żadne z nas nie pójdzie. A to nie będzie dobre rozwiązanie w obecnej sytuacji.
 -Uważaj na siebie.-to jedyne co jesteś w stanie powiedzieć
 -A ty bądź szczęśliwa. I nie martw się o mnie, poradzę sobie.-odpowiada- Jakbyście chcieli się chajtać to możesz mnie zaprosić, może wpadnę.-próbuje rozluźnić atmosferę
 -Thomas..-ganisz go
 -Zmykaj, bo za chwilę nie będę chciał cię puścić tak dobrowolnie.-wzdycha
 -Czy ty chcesz powiedzieć, że...-patrzysz na niego
 -Sophie, kocham cię... jak siostrę i zawsze będę.-uśmiecha się- Ale Tedd pourywa nam obydwojgu głowy jeśli dowie się, że obściskiwaliśmy się na środku ulicy. Bo uwierz, poczta pantoflowa w tym mieście lubi wyolbrzymiać sprawy. A już na pewno liczbę moich dziewczyn.
 -Ile ich było?
 -Dwie.-odpowiada zupełnie szczerze- I przysięgam Sophie, nie jest tak, jak mówią. To znaczy spałem z nimi, ale to nie tylko to.-tłumaczy- Z resztą nie powinienem ci tego mówić.-krzywi się.
  Po chwili zmieszania zostawia cię po prostu na środku chodnika i biegnie w przeciwnym kierunku. Patrzysz na niego, dopóki nie zniknie z twojego pola widzenia. Ani razu się nie obejrzał, choć po cichu na to liczyłaś. Ale gdyby to zrobił, byłoby ci chyba jeszcze ciężej pogodzić się z tym, co się stało. Bo właśnie przyjaźń waszej trójki, przeszła do historii. Od teraz była tylko przyjemnym wspomnieniem lat, w których nie było nic więcej niż przyjaźni. Lat w których wszyscy byliście razem szczęśliwi i gotowi wskoczyć za sobą w ogień. Dziś już tego nie było. I cholernie tego żałowałaś, lecz musiało się tak stać. Było to nieuniknione. Spodziewałaś się tego, ale nie sądziłaś, że to będzie aż tak boleć.



~*~
Akcja prężnie idzie do przodu, ale wiecie, nie lubię nudy :D Rozdział słodko-gorzki, ale nie
 zawsze musi być cukierkowo. No przynajmniej u mnie ;)
Dziękuję za każdy jednorazowy komentarz, to mnie naprawdę motywuje i utwierdza w tym, że nawet pomimo sporej przerwy wciąż są tutaj osoby, które chcą czytać moje wypociny ♥

15 komentarzy:

  1. Smutno. Ale niestety, było to w pewien sposób oczywiste, że tak się to skończy. Ja na miejscu Thomasa też czułabym się jak piąte koło u wozu. I rozumiem jego decyzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze jest kolorowo, zwłaszcza w przyjaźni :)

      Usuń
  2. O nie, przecież ona i Thomas to para idealna, dlaczego postanowili się rozstać? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Tedd jest taki niefajny. Niby kochający i inne bzdety, ale nie lubię takich typowych typów 'słodko-pierdzących'. Za to zachowanie Thomasa baaaardzooo przypomina mi sytuację z mojego życia, ale u mnie skończyło się nie ciekawie. Też kiedyś miałam mętlik w głowie jak Phi, ale mam nadzieję, że ona dobrze wybierze.

    pozdrawiam, ret

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Thomasa, bo "pożegnanie" z Sophie musiało go kosztować o wiele więcej niż ją, aczkolwiek udawanie, że "kocha ją jak siostrę" byłoby jeszcze bardziej wyczerpujące i destrukcyjne, więc jego decyzja jest jak najbardziej zrozumiała. Szkoda tylko, że tak wielu przyjaźniom nie udaje się przetrwać próby czasu, a relacje z dzieciństwa nie przekładają się później na płaszczyznę dorosłego życia. Współczuję również głównej bohaterce, bo przecież nie chciała wybierać pomiędzy Teddem a Thomasem, a jednak życie poniekąd dokonało wyboru za nią.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Los bywa czasem dość przewrotny, w tym przypadku to widać dosadnie :)

      Usuń
  5. To jak bardzo Thomas jest zakochany w Sophie, to aż boli. Wierze ,że będą razem. Może nie w tym momencie ,ale za jakiś czas. Na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  6. Decyzja Thomasa jest zrozumiała. Przyjaźń trzech osób, gdzie dwójka z nich to para, nie jest dobra dla tej trzeciej osoby. Szczególnie, gdy to właśnie ta trzecia osoba musi słychać o tym jak to im jest dobrze czy być świadkiem tych czułych gestów itp. Thomas miał prawo do takiej decyzji i w jakiejś tam części postąpił słusznie. Zdecydował się odciąć i nie patrzeć na szczęśliwych ludzi, którzy byli dla niego ważni. Choć z drugiej nie musiał od razu odcinać nitki. Ta decyzja będzie mu ciążyła przez dłuższy czas, nie wspominając o Sophie. Dla niej strata przyjaciela będzie trudna i wątpię, że szybko to zaakceptuje.
    Tedd ... przyjechał, sprawił niespodziankę, zyskał w oczach Sophie... oświadczył się... coś mi się wydaje, że on coś kombinuje. Po co mu taki pośpiech? Po co zapewnia Sophie o miłości nawet w supermarkecie? Nie mówię, że to źle, bo pewnie gdyby na jego miejscu był Thomas to bym się nie czepiała, ale obstawiam, że on ma coś za uszami, choć nic na to nie wskazuje. Nie zdziwię, gdyby odbyła się dość ostra rozmowa pomiędzy panami, która miała wpływ na te wydarzenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Boli mnie to jak on ją kocha i ja się nie dziwię, że się odsunął. A Tedd mi się wydaje zaraz wyleci na jakąś mega niebezpieczną misję że aż tak mu się do deklarowania uczuć śpieszy

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, nie sądziłam, że przyjaźń tej trójki się rozpadnie. Wiesz, że ja niemalże czułam ból Sophie. Sądzę, że panowie kochają tą samą dziewczynę, ale ich osy się jeszcze połączą! wierzę w to! :)

    OdpowiedzUsuń