czwartek, 1 września 2016

#dwanaście.

#muzyka

  Szczerze powiedziawszy niewiele pamiętasz z podróży do mieszkania Thomasa. Byłaś tak ekstremalnie zmęczona, że nie do końca kontaktowałaś. Nawet zawsze pełna energii Jaimie się poddała i odpłynęła w krainę snu. Spora różnica czasu zdecydowanie robiła swoje. Mimo to, oczywiście miałaś problem z zaśnięciem. Okazało się, że nawet jet lag nie jest w stanie do końca pokonać twoich trudności ze snem. 
 -Hej Phi, dlaczego nie śpisz?-słyszysz głos przyjaciela kiedy opuszczasz sypialnię
 -Nie bardzo mogę.-wzdychasz ciężko na co on podnosi się z kanapy i zaprasza obok siebie.
 -A jak się czujesz?-pyta dopiero po chwili
 -W porządku.-odpowiadasz zgodnie z prawdą- Wszystkie wyniki też mam w normie, więc nic tylko oczekiwać na kwiecień.-mówisz z nieco udawanym entuzjazmem
 -Rozumiem, że podjęłaś już decyzję?-spogląda na ciebie z zaciekawieniem
 -W zasadzie to tak.-kiwasz głową- Trochę mi głupio, zwłaszcza przed Steph, że rozważałam dość poważnie opcję adopcji.-zagryzasz wargę- Kompletnie nie wyobrażam siebie w roli matki, ale im dłużej noszę ją pod sercem, tym bardziej zaczynam ją kochać.-kładziesz dłoń na brzuch
 -Byłaś zgubiona i skołowana po śmierci Tedd'a, więc nie dziwię się, że brałaś pod uwagę taką opcję.
 Rozmawialiście jeszcze przez chwilę zanim i ciebie zaczynało dopadać zmęczenie, niemal zamykające ci oczy. Zegarek wskazywał kilka minut po północy czasu polskiego, co oznaczało, iż byłaś blisko dwadzieścia godzin na nogach. Dlatego też nie byłaś zdziwiona, gdy zasnęłaś niemal od razu po przyłożeniu głowy do poduszki. Oczywiście budziłaś się kilkukrotnie w ciągu nocy, jednak gdy otworzyłaś oczy blisko jedenastej, czułaś się dość wypoczęta. Nie byłaś nawet zdziwiona, gdy Jaimie pojawiła się dopiero przed trzynastą.
 -Chyba na Antarktydzie jest cieplej.-ściąga brwi widząc pogodę za oknem
 -Sądziłaś, że o tej porze roku będzie gorąco?-chichoczesz
 -Jakby grał we Włoszech to by było.-odpowiada- To co grubasku, idziemy na spacer?
 -Dopiero mówiłaś, że jest ci zimno.-zauważasz rozbawiona
 -Nałożę dwa grube swetry, to może przetrwam. Z resztą nie przyjechałam tu przez trzy tygodnie robić mu za pomoc domową.-chichocze.
 Nie oponowałaś zbyt długo, bo naprawdę byłaś ciekawa wyglądu miasta jak i samego kraju, wokół którego krążyło wiele stereotypów. Wbrew obawom Jaimie, na zewnątrz nie panował przeraźliwy ziąb. Czuć było jedynie przyjemny chłód zimowej aury, co zdecydowanie nie przeszkadzało w zwiedzaniu. Oczywiście Jaimie co dwie minuty wypytywała cię, czy aby wszystko w porządku i czy nie masz dosyć. Po jakimś tysięcznym razie miałaś ochotę wepchnąć ją w śnieżną zaspę, jednak spotkałyście na mieście żonę Russell'a Holmes'a, więc musiałaś się opanować. Po krótkiej rozmowie Krystal zabrała was do swojej ulubionej kawiarni. Spędzała w Rzeszowie wraz z mężem drugi sezon, więc mogłyście się spokojnie na nią zdać w czasie swojego pobytu. Zwłaszcza, że była naprawdę towarzyska i dobrze się wam z nią rozmawiało. Nawet ich kilkumiesięczna córka Shea wydawała się być całkiem zadowolona z faktu, iż zyskała dwie kolejne ciocie. 
 -Sophie, zastanawiałaś się w zasadzie jak dasz swojej córce na imię? Bo wiesz, nie może być bezimienna.-zagaduje cię Jaimie kiedy tylko wracacie do mieszkania
 -Nie wiem, mam jeszcze trochę czasu.-wzruszasz ramionami
 -Może Rose albo Daisy?
 -Mam nazwać własne dziecko jak kwiaty?-krzywisz się
 -Może Amy, Annie lub Sarah?
 -Jaimie, lecz się.-przewracasz oczami
 -Thomas, możesz mi z nią pomóc?-pyta brata, który dosłownie chwilę wcześniej wrócił z treningu
 -Jestem facetem, nie znam się na tym.-wzrusza ramionami
 -Nie pomagasz.-mierzy go spojrzeniem- Hmm Madison, Abigail, Olivia?
 -Nie chciałabym żeby moja córka nazywała się jak miliony innych dziewczynek i potem w klasie miała dziesięć Olivii, pięć Madison i siedem Abigail.
 -Przydaj się na coś i rzuć jakimś imieniem?-szturcha siedzącego obok bliźniaka
 -Nie wiem, może na przykład.. Ava?
 -Podoba mi się.-odpowiadasz
 -Zajęło ci to dwie sekundy, a ja nie mogę nic od pół godziny znaleźć żeby się podobało Phi.-kręci z niedowierzaniem głową
 -Wygląda na to, że jestem lepszą psiapsią od ciebie.-śmieje się, za co otrzymuje kuksańca w bok od siostry. Kiedy tak na nich patrzyłaś, to naprawdę żałowałaś, że nie miałaś rodzeństwa. Oczywiście tak jak każde rodzeństwo się kłócili i ze sobą droczyli. Jednak mieli ze sobą fantastyczny kontakt i jedno wskoczyłoby dla drugiego w ogień. Naprawdę mocno się wspierali i szczerze im tego zazdrościłaś. Może i miałaś rodzeństwo przyrodnie, ale byli jeszcze w zasadzie dziećmi i nie miałaś z nimi tak rewelacyjnych kontaktów. Czasami brakowało ci takiej siostry czy brata, chociażby do zwykłych pogaduszek. Być może dlatego czułaś się tak silnie związana z Jaimie i Thomasem. 
  Pierwszy tydzień waszego pobytu minął bardzo szybko. Przy pomocy Krystal udało wam się zobaczyć co nieco w Rzeszowie i spędzić miło czas. Thomas miał dwa mecze na wyjeździe, więc czasu miałyście aż nadmiar. Jaimie nie byłaby sobą, gdyby w dalszym ciągu w każdej możliwej nie odsypiałaby trudów zmiany strefy czasowej. Tobie nie udzielało się jej aktualne hobby, wręcz przeciwnie. Dzięki temu udało ci się kilkukrotnie porozmawiać ze Steph, będącą we ferworze walki z egzaminami na uczelni czy z ojcem i Karen.
 Po tygodniu spędzonym w Polsce musiałaś przyznać, że naprawdę ci się tu podobało. Wbrew wszelkim stereotypom ludzie byli tu maksymalnie uprzejmi i mili. Miasto było schludne i dosyć łatwe do przystosowania. Wcale nie dziwiłaś się Thomasowi, który czuł się tutaj prawie jak w domu. Bo kiedy miał wreszcie wolny wieczór i wyciągnął was do tradycyjnej polskiej restauracji, ludzie na ulicy go poznawali, kłaniali się, czy życzyli powodzenia. Musiałaś przyznać, że to było naprawdę sympatyczne. Nie mylił się także w kwestii polskiego jedzenia, było naprawdę smaczne. Jaimie wyglądała jakby nie jadła od co najmniej miesiąca, kiedy tylko spróbowała pierogów i szczerze mówiąc, mieliście wątpliwości czy zdołacie ją wyciągnąć dziś z restauracji.
  Oczywiście prócz poznawania nowej kultury i kuchni, miałyście okazję do pojawienia się na hali. Byłaś w Stanach na paru meczach, jednak byłaś pod wielkim wrażeniem jakie wywarli na tobie polscy kibice. Tworzyli niesamowite widowisko, które bez dwóch zdań niosło siatkarzy ich klubu do zwycięstwa.
 Poza podziwianiem wyczynów boiskowych Thomasa i jego kolegów, oraz kibiców, miałaś przyjemność poznać dzięki Krystal, kilka jej koleżanek, jak się okazało partnerek siatkarzy. Na pierwszy rzut oka wydawały się być dość sympatyczne. Dość, ponieważ Jaimie złapała temat i rzadko kiedy dawała im dojść do słowa. Tym sposobem, w oczach poznanych kobiet, stałaś się partnerką Thomasa, do tego spodziewającą się jego dziecka, bo twój wyraźny ciążowy brzuch nie uszedł uwadze rozmówczyń. Nie czułaś się zbyt komfortowo w przedstawionej roli, jednak nie zamierzałaś tłumaczyć nowo poznanym osobom jak faktycznie miała się sytuacja. 
 -Przygotuję cię na pytania kolegów z drużyny i ich partnerek, bo według twojej siostry, od dzisiaj, masz narzeczoną i będziesz ojcem.
 -Kurde i ja nic nie zauważyłem?-żartuje
 -Daj spokój, jak wyjedziemy to zapomną o naszym istnieniu, najwyżej mój braciszek będzie miał pytanka o dziecko.-chichocze
 -Dzięki Jaimie.
 -Od czego ma się siostrę bliźniaczkę?-pyta wesoło- Ale od razu mówię, twoich fanek nie będę odganiać, już wystarczy, że mierzą mnie i Sophie morderczymi spojrzeniami, że blokujemy dostęp do idola.-chichocze po czym żegnacie się z Thomasem i udajecie się w drogę powrotną do waszego aktualnego miejsca pobytu. Jaimie paplała jak najęta o jakieś znajomej z uczelni, która poszła na imprezę i obudziła się w Kolorado, co według niej było najśmieszniejszą rzeczą świata. Jej potok słów był dość monotonny, na tyle, że straciłaś nawet rachubę ile trwałą jej rozmowa. Na całe szczęście uratowała cię Stephanie, dzwoniąca na skype'a. Długo to nie trwało bo do konwersacji włączyła się zaraz Jaimie i to ona przejęła pałeczkę. Widząc minę Steph, mogłaś stwierdzić, że była tak samo zainteresowana jak ty, więc rzuciła na poczekaniu, iż musi lecieć na uczelnię i zakończyła rozmowę. Z racji różnicy stref czasowych, w Polsce panował już późny wieczór, a wy szykowałyście się powoli do snu. Oczywiście znów nie potrafiłaś usnąć, pomimo usilnych prób po prostu się poddałaś i udałaś się w kierunku salonu.
 -Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że wciąż oglądasz po nocach golfa.-zachichotałaś widząc sport, jaki oglądał Thomas
 -Jako niedoszły i niespełniony golfista czasem mogę popatrzeć na to, co tracę.-uśmiecha się po czym przenosi wzrok na ekran telewizora i zajmuje się konsumpcją posiłku
 -Jako niedoszły golfista chyba powinieneś wiedzieć, że normalni ludzie nie jadają o tej porze.-zauważasz
 -Czy ty mi przepraszam sugerujesz, że jestem nienormalny?-skupia swoją uwagę na tobie
 -Mając tak szaloną siostrę, to chyba o to trudno.-mówisz rozbawiona- A tak serio, to przeciętny John Smith będący grubym kierowcą ciężarówki może jeść po nocach, ale nie zawodowy sportowiec.
 -Dobra mamo, i tak wiem, że mówisz to dlatego, że sama masz ochotę.
 -To, że jestem w ciąży, nie znaczy, że wpieprzam po nocach.-boczysz się
 -Oj Sophie, nie gniewaj się, złość piękności szkodzi.
 -W takim razie jestem chyba bezpieczna.
 -Cóż, udam, że tego nie słyszałem.-mierzy cię wzrokiem- Swoją drogą, ostatnimi czasy chyba za często pytam cię, dlaczego nie śpisz.
 -Powody się nie zmieniają.-wzruszasz bezradnie ramionami
 -Pamiętam jak byliśmy dziećmi i spaliśmy w namiocie postawionym w naszym ogródku, wtedy też nie mogłaś spać.
 -Tamtym razem to było przez Jaimie, chrapała, a do tego gadała nawet przez sen.-bronisz się- I doskonale to wiesz, bo sam nie chciałeś z nią spać w jednym namiocie.
 -No dobra, masz mnie.-śmieje się- Chodź.-mówi dopiero po dłuższej chwili, gdy nagle zrywa się na równe nogi, a gdy patrzysz na niego nie za bardzo rozumiejąc, o co mu chodzi, dodaje- Jeśli wtedy pomogło, to teraz także. Liczba osób by się zgadzała.-spogląda znacząco na twój brzuch po czym podajesz mu rękę, a on tak po prostu prowadzi cię do sypialni. Musiałaś przyznać, że z początku czułaś się dość nieswojo, bo aktualnie nie mieliście po osiem lat, tylko o czternaście więcej. Jednak po dłuższej chwili, gdy czułaś jego obecność obok po prostu się uspokoiłaś i zasnęłaś. I musiałaś przyznać, że miał rację. Już dawno nie przespałaś nocy bez zbędnej pobudki. Po prostu otworzyłaś oczy i już był poranek. Co prawda na dzień dobry przypomniała o sobie córka, wywijająca w twoim brzuchu koziołki, ale mimo to czułaś się naprawdę wyspana. Kiedy tylko weszłaś do kuchni ujrzałaś Jaimie, gorączkowo dyskutującą z kimś przez telefon, co wyraźnie bawiło jej brata przyrządzającego posiłek.
 -Czy ona chce kogoś zamordować przez telefon?-pytasz rozbawiona widząc jej energiczną gestykulację
 -Cóż, możliwe, że ofiarą ma być Jason.
 -A co takiego zrobił wasz starszy braciszek?
 -Tego jeszcze nie wiem, ale wygląda na to, że się nieźle wkurzyła.-mówi rozbawiony po czym stawia przed tobą cały talerz, obłożony jedzeniem. Kiedy patrzysz na niego gniewnie, otrzymujesz jedynie jego firmowy uśmiech, o którym marzyła z całą pewnością, cała masa wzdychających do niego dziewczyn.
 -Nawet nie wyobrażacie sobie co zrobił ten durny kretyn!-wybucha Jaimie
 -Z kim rozmawiałaś?-pyta spokojnie Thomas
 -Z mamą.-odpowiada gniewnie
 -Rozwiń wątek?
 -Nasz wspaniały brat Jason, stwierdził, że ekstra będzie oświadczyć się Lauren, Laurel czy jak jej tam i poinformować o tym fakcie swoją rodzinę na facebook'u!-grzmi
 -Laureen, ona ma na imię Laureen.-zauważa jej brat- I co w związku tym, że się jej oświadczył?
 -Co? Jeszcze pytasz?!-niemal na niego krzyczy- Jak mógł wywinąć taki numer i nawet nas łaskawie nie poinformować? Rozumiem jakbyśmy byli w gównianych stosunkach, ale nie jesteśmy!
 -Cóż, ja się cieszę jego szczęściem.-wzrusza ramionami- Kiedy ślub?
 -Och, wy faceci jesteście kompletnie beznadziejni.-wzdycha- Mama coś mówiła, że chcą być romantyczni do porzygu i ochajtać się w swoją rocznicę w październiku.-dodaje
 -Przynajmniej będziesz miała wystarczająco dużo czasu żeby znaleźć jakąś ofiarę, która wytrzyma twój słowotok i nie zagadasz go na śmierć.-żartuje
 -Niestety ja nie mam takiej Sophie, którą bym mogła zabrać, ale o mnie się nie martw. Poradzę sobie.-szczerzy się, a ty o mało nie krztusisz się pitą właśnie herbatą, kiedy Jaimie wypowiada owe słowa. Oczywiście wywołuje to rozbawienie chociażby u Thomasa, który ewidentnie nie przejął się słowami swojej siostry aż tak bardzo jak ty.
 -Jason jest okropnym frajerem.-wzdycha Jaimie
 -Bo?
 -Bo mógł nas chociaż jakoś przygotować na to, powiedzieć coś w stylu "hej, może pora by założyć rodzinę?".
 -Jaimie, on jest dorosłym facetem, a do tego są razem z Laureen od początku college'u.-odpowiada jej- Czas by zapamiętać imię przyszłej bratowej.-dodaje rozbawiony
 -Nawet jej nie znam za bardzo, więc po co sobie zawracać głowę.
 -Znasz ją, studiowali na tej samej uczelni co my, do tego studiujesz z jej młodszą siostrą.
 -O nie, jeśli weźmie tą małą wiedźmę na druhnę to ja tam nawet nie idę.-chmurzy się- Niedaleko pada jabłko od jabłoni, co jeśli ona też jest wiedźmą?
 -Jai, przestań panikować.-uspokaja ją- Jason ją kocha, wyglądają na całkiem szczęśliwych, więc może ciesz się po prostu jego szczęściem, co?
 -Jeśli ty i ty-wskazuje na ciebie- wywiniecie mi tak numer i dowiem się z facebook'a to przysięgam, że was zamorduję.
 -A mnie w to niby czego mieszasz?-pytasz
 -To chyba logiczne? Prędzej czy później w końcu się spikniecie i skończycie jak Jason i Laurel.-wzrusza ramionami
 -Laureen.-poprawia ją Thomas- Z resztą nie przesadzaj Jaimie, ok?-dodał nieco zakłopotany słowami siostry
 -Lepiej ty nie przesadzaj z czekaniem.-rzuca pod nosem po czym dodaje głośniej- Chryste, muszę się chyba czegoś napić, za dużo informacji na jeden dzień.
W mgnieniu oka zostawia was samych, z dość krępującą ciszą. Jaimie już wielokrotnie wygłaszała ci podobne osądy, jednak nigdy nie robiła tego przy Thomasie. Było to oznaką, iż sprawa oświadczyn James'a naprawdę ją poruszyła.
 -Kiedyś jej przejdzie, tylko nie jestem pewien ile butelek alkoholu to zajmie.-odzywa się dopiero po dłuższej chwili- Muszę iść na trening.-dodaje nieco zakłopotany- Poradzisz sobie?-patrzy na ciebie niepewnie
 -Nie mam wyjścia.-wzruszasz ramionami
 -Powodzenia z Jaimie i błagam cię, niech nie rozbije mi całego mieszkania, ok? Przynajmniej do mojego powrotu.
 -Nie mogę nic obiecać bo twoja siostra jest szalona.-uśmiechasz się po czym lekko się krzywisz po twoja kochana córka miała aktualnie trening kickboxingu w twoim brzuchu. -Strasznie się wierci.-dodajesz widząc spanikowaną minę przyjaciela. Rozluźnia się dopiero wtedy, kiedy sam przekonuje się o sile uderzenia Avy. Musiałaś przyznać, że to była dość niezręczna chwila, bo chyba po raz pierwszy ktokolwiek dotykał twojego brzucha, a do tego był to facet.
 -Mogłabyś dać spokój mamie, wystarczy, że twoja ciotka szaleje.-mówi miękko, a ty dopiero po chwili orientujesz się, że wcale nie mówił do siebie, tylko do twojej córki. A to zdecydowanie cię rozczuliło.

~*~
Polska, polską, ale ile można już rozwlekać akcję :P  Jaimie jak zwykle szaleje i nie może się powstrzymać przed wygłaszaniem swoich teorii dotyczących nt. Phi i Thomasa :D
Wszystkim moim czytelnikom rozpoczynającym rok szkolny życzę wytrwałości, zwłaszcza maturzystom. Wiem z autopsji, że ciężka praca i regularna nauka procentują w maju, więc niech moc będzie z Wami!
A studentom życzę miłego kolejnego miesiąca wakacji ♥
PS. W najbliższym czasie mogę mieć coś dla Was "ekstra", stay tuned ;)

10 komentarzy:

  1. Powtórzę się po raz kolejny, ale dobrze, że Sophie ich wszystkich ma. Przynajmniej się nie załamie. I dobrze, że w końcu zdecydowała się na zatrzymanie swojej córeczki.
    I wiesz, ja tam podzielam zdanie Jaimie, niech będą razem :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej ale się wzruszyłam tym że to Thomas był pierwszym który przywitał się z małą. I wybrał jej imię. Po raz kolejny gratuluję. Robisz się coraz lepsza w rozwijaniu postaci

    OdpowiedzUsuń
  3. Pod poprzednim rozdziałem wyrażałam nadzieję, że wyjazd do Polski zmieni coś w sposobie myślenia Sophie. Nie wiem czy zmiana otoczenia miała jakiś wpływ, ale cieszę się, że bohaterka zrezygnowała z planów adopcyjnych. Początki na pewno nie będą dla niej łatwe, ale ma wsparcie bliskich, które w kryzysowych momentach może okazać się nieocenione.
    Szalona Jamie :D Uwielbiam jej entuzjazm i pozytywną energię!
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma w swoim życiu taką szaloną i energiczną Jaimie w końcu ;)

      Usuń
  4. jejku ta końcówka była taka słodka <3
    Ava, fajne imię i na dodatek wybrane przez Thomasa :D
    rozumiem też narzekająca na zimno Jamie, ja sama nie przepadam za zimą i śniegiem, wole ciepełko jakie jest we Włoszech
    czekam co się jeszcze wydarzy podczas ich pobytu w Polsce, do nastepnego buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Te sugestie Jaimie dotyczące zejścia się Phi i Thomasa są świetne ��

    OdpowiedzUsuń