niedziela, 30 października 2016

#dziewiętnaście


 Studiowanie i bycie rodzicem na pełen etat było niewątpliwie wyzwaniem. Zwłaszcza dla samotnej matki. Nie narzekałaś, bo przecież nie miałaś prawa. Sama sobie skomplikowałaś życie i musiałaś przełknąć tą gorzką pigułkę. Choć bywały chwile w których miałaś ochotę rzucić studia w cholerę, to się nie poddałaś. Bo przecież nie robiłaś tego tylko dla siebie. Robiłaś to przede wszystkim dla Avy. Żeby dzięki studiom znaleźć dobrą pracę i zapewnić jej dobre warunki do życia. O wiele ważniejsza była jej wygoda, aniżeli twoja własna. Nie chciałaś by któregoś dnia wypominała ci, że miała nieprzyjemne dzieciństwo czy okres dorastania. Postawiłaś sobie za cel w życiu, by twoje dziecko kiedy dorośnie, mogło powiedzieć, że mama była dla niego wzorem i sprawiła, że życie było lepsze. Sama tak naprawdę nie miałaś matki, bo Carol stosowała bardziej tresurę, aniżeli wychowanie. Dlatego musiałaś zrobić wszystko, by nie powielić tego błędu. Tak naprawdę to Karen była dla ciebie prawdziwym wzorem matki. Tej kochającej bezgranicznie swoje dzieci, gotowej na wszelkie poświęcenia. Taką właśnie chciałaś być.
 Czas po świętach i powrotu z Kanady minął naprawdę w ekspresowym tempie. Nowy Rok tak naprawdę przespałaś, bo poprzedniej nocy Ava była dość niespokojna i zmuszała cię do pobudki co pół godziny. Po Nowym Roku zaczął się gorący okres na uczelni, więc kiedy tylko twoja córka usnęła, rozpoczynałaś naukę. Na początku ciężko ci się było odnaleźć w szkole. Twoi znajomi już skończyli naukę, bądź kończyli w innej grupie. Nie widywałaś co przerwę Steph narzekającej na nudę na zajęciach czy dostarczającej ci nowości z wszelkich spotkań i imprez. Dookoła ciebie były zupełnie inne osoby, niektóre mniej lub bardziej przyjazne. Już niemal na wstępie dorobiłaś się znajomego. Na pierwszych zajęciach dosiadł się do ciebie Ian, do którego wzdychała co najmniej połowa twojego roku. Nie za bardzo rozumiałaś dlaczego wybrał akurat ciebie, ale ogólnie był dość nieszkodliwy. 
 -Co tam kumpelo?-pyta kiedy tylko dosiada się do ciebie na przerwie
 -Nie przypominam sobie, żebyśmy zawierali przyjaźń.
 -Siedzimy razem na wykładach, więc to mówi samo przez siebie.-śmieje się
 -Może w końcu powiesz mi czym sobie zasłużyłam na taki zaszczy?-pytasz wprost
 -Bo w całym tym tłumie wydawałaś się najnormalniejsza i masz gdzieś jak wyglądam.
 -To już nie jestem normalna?
 -No tak, wy kobiety wszędzie znajdziecie jakieś podteksty.-śmieje się- Wciąż jesteś normalna, nie pomyliłem się w swoich osądach.
 -Mimo, że jestem od ciebie starsza i mam dziecko?
 -Jesteś starsza o cztery miesiące tak w woli ścisłości, a twoja córka to strasznie urocze stworzenie.-odpowiada- Więc jeśli wszystko sobie wyjaśniliśmy kumpelo, to czas na kolejne pasjonujące wykład.-uśmiecha się ciepło, a ty już wiesz, że nie ma sensu wciąż z nim dyskutować.
 Funkcjonowałaś między domem i uczelnią, przez co kompletnie straciłaś rachubę czasu. Biała pokrywa śnieżna za oknem została wyparta przez ciepłe promienie słoneczne. Krajobraz wyglądał teraz o wiele przyjemniej, zwłaszcza dla takiego zmarzlucha jak ty. Dookoła widać było zielone liście czy kwitnące kwiaty. Czuć było w powietrzu wiosnę. Dlatego korzystałaś z niej ile mogłaś i większość dni spędzałaś z Avą na świeżym powietrzu. Zwłaszcza, że twoja córka była naprawdę bliska postawienia swojego pierwszego, samodzielnego kroku. Tym samym sposobem miałaś przyjemność poznać całą masę młodych matek, także doglądających swoich pociech. W większości były niewiele starsze od ciebie, jedna okazała się być twoją rówieśniczką. Była to na pewno jakaś rozrywka w twoim życiu, bo ze Steph widywałaś się naprawdę rzadko. Zwłaszcza, że weekendy spędzałaś na uczelni, a twoja przyjaciółka miała wolne właśnie te dni. Mimo to wiedziałaś, że musisz zacisnąć zęby i przetrwać. Została ci tak naprawdę ostatnia prosta do zdania egzaminów końcowych i zdobycia upragnionego dyplomu. Czasami zarywałaś noce, ale nie narzekałaś.
 -To kiedy masz ten egzamin?-dopytuje Steph
 -W przyszłym tygodniu.-wzdychasz- Okropnie się stresuję Steph.
 -Spokojnie kochana, nie znam tak wykutej osoby jak ty. Poradzisz sobie, będę trzymać za ciebie kciuki!
 -Dzięki, przydadzą się, bo naprawdę obawiam się, że jednak nie umiem.-krzywisz się
 -Dramatyzujesz.-wzdycha- A propos tego, rozmawiałam z Jaimie.
 -I?-ciągniesz
 -Jest we Włoszech.
 -To akurat wiem.-odpowiadasz
 -Niedługo wraca do domu i... mówiła, że chce się z tobą spotkać.
 -Powinnam się obawiać kolejnego kazania?-jęczysz
 -Nie, raczej przeprosin.
 -Co?-pytasz
 -Jak to Jaimie, trochę przemyślała to i owo. Także spodziewaj się jej wizyty całkiem niedługo.-mówi przyjaciółka.
 Po tej rozmowie czas zleciała w mgnieniu oka i nim się zorientowałaś nadszedł dzień egzaminu. O poranku wpadła do ciebie Karen, która zobowiązała się zająć w tym czasie Avą. Byłaś chodzącą kulką nerwów. Byłaś okropnie zestresowana przez co chodziłaś w tą i z powrotem. Nawet będąc już pod salą egzaminacyjną nie potrafiłaś usiedzieć na miejscu. Siedzący obok Ian miał naprawdę spory ubaw patrząc na ciebie.
 Wszystkie negatywne emocje odpłynęły jednak w chwili, w której otrzymałaś do rąk arkusz. Wtedy kompletnie wyłączyłaś wszystkie mechanizmy, poza myśleniem. Test nie należał do najłatwiejszych, paru odpowiedzi nie byłaś pewna, lecz wyszłaś z sali w poczuciu, iż powinnaś znaleźć się w gronie szczęśliwców, którzy zdali. Po pół godzinnej przerwie czekała cię kolejna część egzaminów. Te wydawały ci się o wiele łatwiejsze, gdyż sprawiły mniej problemów. Suma summarum, wyszłaś z sali naprawdę usatysfakcjonowana. Wiedziałaś, iż dałaś z siebie wszystko co mogłaś i liczyłaś, że to wystarczy.
 Jako, że nazajutrz miały być wyniki w nocy nie zmrużyłaś prawie oka. Szczerze mówiąc to nawet Ava była spokojniejsza w nocy i nie marudziła. Choć wiedziałaś, że dobrze ci poszło, to mimo wszystko naprawdę zżerał cię stres. Przez to mało spałaś w nocy, a gdy w końcu usnęłaś, Ava zbudziła cię chwilę po szóstej i nie było już możliwości by powtórnie zasnąć. W wyniku tego wysprzątałaś niemal każdy cal mieszkania co najmniej trzy razy. Po dwunastej wpadła Steph, która obiecała pójść z tobą po wyniki. Oczywiście nie mogła nie zauważyć nadmiernej sterylności w mieszkaniu i tego nie skomentować.
 -Sophie wariatko, zwolnij trochę.-mówi zasapana
 -Co?
 -Prawie biegniesz, przecież się nie pali.-wzdycha ciężko
 -Przepraszam, po prostu chciałabym jak najszybciej poznać te wyniki.-jęczysz
 -Założę się o grube pieniądze, że zdałaś i to bardzo dobrze kujonie.
 -Nie jestem kujonem.-boczysz się
 -Jesteś.-wtrąca się nagle do rozmowy Ian- Cześć, Steph.-uśmiecha się
 -Jesteście okropni.-przewracasz oczami po czym wymijasz swoich rozmówców i wchodzisz do środka budynku. Bierzesz głęboki oddech i po uprzednim zapukaniu wkraczasz do odpowiedniego pomieszczenia w celu uzyskania wyników. Dopiero gdy wychodzisz powtórnie na korytarz uchodzi z ciebie cały stres i jesteś gotowa na poznanie wyników. Kiedy je otwierasz, mimowolnie się uśmiechasz. Twoje wyniki były naprawdę satysfakcjonujące, więc nie pozostało ci nic innego jak za parę dni udać się na ceremonię odebrania dyplomów ukończenia studiów.
 W celu uczczenia twojego małego sukcesu wybrałaś się wraz z Steph, Avą i Ianem do lodziarni. Po drodze informujesz ojca i Karen o wynikach, by potem oddać się w pełni radosnemu popołudniu.
 Dni do uroczystości zakończenia przez ciebie uniwersytetu upłynęły w mgnieniu oka. Nim się zorientowałaś siedziałaś już pośród wystrojonych w togi znajomych z roku. Całe wieki trwało zanim wkroczyłaś na podium po swój dyplom, aczkolwiek w końcu ci się udało i już po tym dzierżyłaś w swojej dłoni dyplom. Na sam koniec wszyscy absolwenci wyrzucili w powietrze swoje birety, po czym wpadli w tłumy swoich znajomych i rodzin.
 -Słoneczko, jesteśmy z ciebie dumni!-mówiła uradowana Karen trzymając na rękach równie ucieszoną Avę
 -Witam w klubie siły roboczej!-chichocze Steph- Ach no i chciałam ci powiedzieć, że ktoś jeszcze wpadł.-uśmiecha się tajemniczo, a po chwili wskazuje ci dobrze znaną sylwetkę. Na twojej twarzy mimowolnie pojawia się uśmiech. Widzisz także, że i ta osoba odwzajemnia twój gest.
 -Gratulacje Phi, wiedziałam, że sobie poradzisz.-mówi Jaimie po czym dość zaskakująco przytula cię tak, że z trudem łapiesz dech w piersiach- No i strasznie mi cię brakowało. Przepraszam.-mówi
 -Nie mówmy o tym teraz, dobrze?
 -Jasne, dzisiaj jest twój dzień.-uśmiecha się- Cieszę się, że wróciłam.-mówi, a ty wiesz, że nie mówi tylko o powrocie do ojczyzny.
 Zawsze wiedziałem, że sobie poradzisz Phi. 
Gratulacje :)) !
Myślę o Tobie, T.

 Widząc tego smsa uśmiechasz się, choć wciąż był to uśmiech przez łzy. Bo w dalszym ciągu nie mogłaś sobie wybaczyć tego, co mu zrobiłaś. Zwłaszcza, że mimo to, on wciąż o tobie pamiętał. A o dawało ci nadzieję, nawet tą najmniejszą. Nadzieję na to, że jeszcze kiedyś będziecie potrafili ze sobą rozmawiać, jak dawniej.

~*~
Rozdział z serii, życie Phi po "rozstaniu" z Thomasem. Stara się jakoś funkcjonować, choć czasami nie wychodzi. W zasadzie to nawet często. No i mamy też nowego bohatera. Ciekawa jestem Waszych przewidywań względem niego ;)
Miłego wieczoru ☻

14 komentarzy:

  1. Ian to imię którego nie da się nie lubić, a jaki będzie? Chętnie się przekonam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że Soph nie odpuściła i zdobyła wykształcenie. To zawsze procentuje.
    Liczę na to, że Ian jednak zostanie tylko dobrym kolegą, bo Sophie musi być z Thomasem, nie ma innej opcji. ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się co do Iana nie wypowiadam - poczekam sobie grzecznie co nam zaserwujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja lubię piosenkę z dzisiejszego rozdziału ♥ To chyba jedna z najlepszych kompozycji Jamesa Arthura.
    Dobrze, że Sophie myśli przyszłościowo i wie jak ważne z perspektywy kolejnych lat będzie ukończenie studiów. Myślę, że wszelkie trudności i ilość obowiązków jakie w ostatnim czasie na nią spadły wpłynęły pozytywnie na kształtowanie jej charakteru. Teraz wie, że da radę, bez względu na wszystko.
    Czyżby nowy kolega nie zechciał się tak szybko odczepić? ;) Jestem ciekawa czy rozwiniesz jakoś jego wątek. Jeśli zaś chodzi o Thomasa, to widać, że nadal zajmuje on szczególne miejsce w sercu Sophie. Zależy jej, by się nie wycofywał i nie myślał o niej źle. By po prostu był blisko.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, jedna z lepszych w jego wykonaniu ♥

      Usuń
  5. Brawa! Nasza Phi jest naprawdę twarda i dzielna. Ja pewnie rzuciłabym takie studia xd
    jestem ciekawa czy nowy bohater coś namiesza ale mam nadzieje, że nie. kurde ty wiesz jak ja chce Thomasa i Phi razem <3 po tym sms widze, że może jeszcze jest nadzieja
    czekam co dalej wymyślisz, do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak widzisz, nie wytrzymałam i musiałam przeczytać, co napisałaś dalej. Szkoda mi tych dwoje, ale rozumiem Sophie. Uważam, że nie była gotowa na nowy związek, inni ciągle pchali ją w ramiona Thomasa i wyszło jak wyszło. W życiu Sophie i małej Avy powoli wychodzi słońce..
    http://umowa-slubna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. nadrobię i wrócę z pięknym komentarzem, obiecuję ♥

    OdpowiedzUsuń